Watch your back gdy wchodzisz do banku
I to nie dlatego by od razu spodziewać się napadu czy kieszonkowców. Teoretycznie i
praktycznie rzecz biorąc mało prawdopodobne. Ale to, że bank, przepraszamy za
kolokwializm, oskubie Cię przy szybkim kredycie gotówkowym nosi już większe znamiona
prawdopodobieństwa. Na co uważać decydując się na takowy produkt bankowy?
Nie bierz tylko dlatego, że reklamowali
Zasada w sumie taka sama jak wszędzie. Nawet jeśli przeszedłeś kurs szybkiego czytania to
nie masz szans na choćby przeskanowanie tego co w reklamie napisane jest małym drukiem.
A nie tylko mama, ale wszyscy mówią, że należy czytać to co maczkiem napisano. Nie kieruj
się reklamą, ale umową i tym co w niej zapisano.
Lepiej we własnym banku
Poszukiwania zawsze lepiej zacząć od własnego banku. Ominie nas bieganie z papierami, bo
tu doskonale wiedzą jak się sytuacja naszego konta i wpływów na nie. Jeśli jesteśmy dobrym
klientem banku, czytaj z zasobnym portfelem, niewątpliwie może czekać na nas jakaś
szczególna oferta. Jeśli jesteśmy przeciętnym Kowalskim przecenianie własnego banku może
odbić nam się czkawką. Nie dajmy się też zbyt pochopnie wkręcać w cross-selling. I nowe
konto, albo kartę wemy tylko wtedy gdy to się naprawdę opłaca. Realnie rzecz biorąc jest to
bardzo rzadka sytuacja.
Długi okres kredytowana to droższy kredyt
Nie ma więc co zachwycać się tym, że dadzą nam na Bóg wie ile. To rozwiązanie tak
naprawdę opłacalne dla samego banku dla nas niekoniecznie. No chyba, że rzeczywiście
zależy nam na niskiej racie, a jesteśmy skłonni ponieść w zamian za to wyższe koszty
kredytowania. Skoro już o tym mowa zawsze koniecznie trzeba zwrócić uwagę na sposób
naliczania odsetek. Najkorzystniejsze dla nas jest naliczanie odsetek jedynie od jeszcze nie
spłaconej kwoty kredytu. Niektóre banki jednak lubią stosować inną formułę. Naliczają
oprocentowanie od całej kwoty kredytu i rozkładają je na cały okres kredytowania. Kto traci,
a kto zyskuje to pytanie retoryczne.
No i patrzmy na RRSO
To wskaźnik, który najczęściej jest dwa razy większy niż podawana w reklamach i folderach
nominalna stopa oprocentowania, a prawda jest taka, że to jedyny wskaźnik, który tak
naprawdę mówi ile nas to wszystko będzie kosztować.